sobota, 25 maja 2013

Piętnaście

"Louis"
Noc spędziłem u Eleanor. Wytłumaczyłem jej wszystko i całe szczęście mi wybaczyła. Wiem, że ciężko będzie odzyskać jej zaufanie, ale kocham ją i zrobię dla niej wszystko. Nie rozmawiam z Harrym od wczoraj, a mam wrażenie jakbyśmy nie kontaktowali się wieki. To mój najlepszy przyjaciel, zależy mi na jego sympatii. Niestety, nie odbiera moich telefonów. Gdy wróciłem do domu powiadomiono mnie o tym, że znów pojechał do Jess. Czuję, że jej też należą się przeprosiny. Prawda, zachowałem się jak kompletny dupek, ale chciałem pomóc Niallowi. Następnym razem będę więcej myśleć. Zbliża się godzina dwudziesta. Harry powinien niedługo być w domu, może wtedy z nim pogadam. Aleee... mogę zadzwonić. Sięgnąłem ponownie po telefon i wybrałem numer przyjaciela. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci i wreszcie odebrał! Moja radość była ogromna.
 - Już wracam, pogadamy za piętnaście minut. - powiedział i rozłączył się.
No taak. Może przez ten czas zrobię mu bukiet z marchewek na przeprosiny?

"Harry"
Znów ten cholerny autobus pełen ludzi. Mam tego dość. Przestaje pić i znów zaczynam jeździć własnym, przestronnym samochodem.Tam przynajmniej mam miejsce żeby usiąść... Tak poza tym, co o godzinie dwudziestej robi tyle ludzi w autobusie? Nie powinni siedzieć sobie spokojnie w domu? Okay, chyba za bardzo się przejmuję. Przed chwilą skończyłem "rozmowę" z Louisem. Powiedziałem mu tylko, że za chwilkę będę  i pogadamy. Ciekawe co on chciałby mi powiedzieć... Przeprosić? To z pewnością, ale co jeszcze? Dowiem się jak dojadę. Zostały w końcu tylko trzy przystanki. Szybko mi ten czas dzisiaj leci. Ani się obejrzałem, a już musiałem wysiadać na przystanku pod domem. Trochę bałem się tej rozmowy. Wciąż byłem na niego wściekły, przecież minęło tylko kilka dni, ale to mój przyjaciel. Zależy mi na nim prawie tak mocno jak na Jess.Wszedłem do ogrodu, otworzyłem drzwi wejściowe i od razu udałem się do salonu. Chcę mieć to już za sobą. Louis siedział na sofie. Widać, że był tym wszystkim strasznie przejęty. Chyba nawet nie zauważył, że wszedłem do środka. Mówił sam do siebie.
 - Jak ja mogłem być tak głupi? Zawiodłem Harry'ego, a Jessica przeze mnie wylądowała w szpitalu! Powinienem iść się leczyć...
 - Zgadzam się. - powiedziałem.
 - Harry! - krzyknął. - Mam coś dla ciebie. - powiedział i wręczył mi bukiet marchewek. - Słyszałeś już co o sobie myślę. Strasznie żałuję, chcę znów żeby było jak dawniej. Wiem, że nie zdarzy się to z dnia na dzień, ale będę się starał. Kiedy wraca Jessica? Ją też muszę przeprosić. - zakończył.
 - Jutro ją wypisują. Stary, przyjmuję te przeprosiny. Marchewki mnie przekonały, a tak na serio widzę, że żałujesz.
 - Dzięki! - powiedział i mnie wyściskał.
Usiedliśmy na sofie i zaczęliśmy rozmawiać. Oczywiście, wciąż czułem się zły, ale muszę mu dać drugą szansę. Po kilkunastu minutach włączyliśmy sobie jakiś film. Był nawet ciekawy, ale miał smutne zakończenie. Czemu w takich filmach to zawsze facet umiera? Nie rozumiem tych wszystkich reżyserów. Skończyliśmy około godziny dwudziestej trzeciej. Louis poszedł spać, ale ja nie miałem jeszcze ochoty. Siedziałem w salonie jak kołek i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. W końcu sięgnąłem po laptopa i zalogowałem się na Twittera. Moje fanki bardzo martwią się o Jessice. Dostałem około dziesięciu tysięcy tweetów z wyrazami współczucia, Niall tak samo. Directioners są cudowne.  Siedziałem tak sobie jeszcze około godzinę. Potem moje oczy zaczęły się kleić i sam nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziły mnie krzyki.
 - Aaaa!!! Goni mnie naleśnikowy potwór! - krzyczał Louis i biegał po całym domu. Za nim gonił Niall z naleśnikiem na twarzy z otworami na oczy. Z boku wyglądali komicznie. Zacząłem się tarzać ze śmiechu. Sytuacja się zmieniła, gdy nagle za mną pojawiły się dwa naleśnikowe potwory. Wiedziałem, że to Liam i Zayn, ale i tak uciekałem.

"Jessica"
Właśnie dostałam wypis. Za jakieś dziesięć minut przyjedzie po mnie Harry i wreszcie znowu będę w domu. Tak, w domu, w którym jest chłopak przez którego tak się okaleczyłam. Cóż, będę z nimi dalej mieszkać. Jestem silna.... Może kiedyś mu wybaczę? Na pewno, nie powinnam długo chować urazy. Pewnie znów by się to odbiło na mojej psychice. Ehh... dobry był z niego kumpel i całkiem zajebisty chłopak. Otarłam łzę. Chyba jeszcze coś czuję do Louisa, ale muszę przestać. Moją przyszłością będzie Harry. Może wreszcie z nim będę mogła być szczęśliwa? Zaznać ciut więcej szczęścia niż zwykle. Tylko tego chcę. Nagle w drzwiach dostrzegłam Hazzę. Uśmiechał się do mnie. Oczywiście odwzajemniłam uśmiech. Podeszłam do niego i go przytuliłam na powitanie.
 - Jedziemy? - spytał, a ja pokiwałam głową.
W samochodzie słuchaliśmy muzyki. Harry opowiedział mi o swoim pogodzeniu się z Louisem. Powiedział też, że zrozumie jeśli ja nie będę od razu chciała mu wybaczyć. Czemu w mieście są teraz takie korki?! Gdyby nie one już od piętnastu minut byśmy byli w domu. Ta podróż ciągnęła się w nieskończoność. Gdy wreszcie dojechaliśmy uśmiechałam się nawet do drzwi. Dziwne uczucie. Weszłam do środka. W przedpokoju stała cała delegacja. Zayn, Liam, Niall i Louis. Louis wyszedł przed wszystkich z bukietem kwiatów.
 - Przepraszam. Byłem strasznie głupi i wiem, że cię zraniłem. Cholernie żałuję. - powiedział.
 - Nie wiem co powiedzieć.... Może, ale MOŻE kiedyś ci to wybaczę do końca. Nie będę udawała, że nic się nie stało, bo przecież się stało, ale mogę przyjąć przeprosiny. Dziękuję. - odrzekłam.
Przywitałam się z każdym z chłopców. Okazało się, że nawet zrobili obiad. Nie zwróciłam nawet uwagi na to co to było. Ważne, że dobre. Byłam strasznie zmęczona pobytem w szpitalu i nie marzyłam o niczym innym jak tylko dobrze się wyspać. Pobiegłam do łazienki, w której się tak okaleczyłam. Stanęłam chwilkę w drzwiach, a potem wzięłam prysznic, umyłam zęby, ubrałam piżamę i położyłam się do łóżka. Spałam jak niemowlak, tylko bez płaczu i budzenia się co godzinę.

----------------------------------------------------------------------------------
Hay girls!;* Przepraszam że dopiero teraz dodaję rozdział. Niestety jest koniec roku szkolnego, ja po kolejnej chorobie i staram się poprawić oceny. Ten rozdział.... Wiem, mógłby być lepszy i nic się w nim nie dzieje. Nie będę wam mówiła kiedy kolejny, bo sama nie wiem. Dziękuję tym co wiernie czekali na rozdział. Uwielbiam was!;)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Następny rozdział

Hej. W sprawie następnego rozdziału. Wiem, że obiecałam się poprawić, ale sytuacja odrobinę się zmieniła. Znów jestem chora i to dość poważnie. Staram się codziennie coś dopisać, ale jest mi bardzo ciężko. Proszę, bądźcie cierpliwe, postaram się w tym tygodniu dodać piętnasty rozdział. Zaznaczam, że niczego nie obiecuję, zobaczę jak będę się czuła. Zaznaczam, że wy,  moje czytelniczki jesteście dla mnie bardzo ważne i mnie inspirujecie do dalszego pisania. Dziękuję wam bardzo;*

czwartek, 21 marca 2013

Czternaście

"Harry"
Wychodząc z domu żegnałem się z Zaynem i Ronnie, którzy dopiero wstali. Mieli duużo większego kaca ode mnie. Zayn był lekko zdenerwowany. Dopiero co wczoraj pogodził się z Perrie, a dzisiejszego dnia budzi się z zupełnie inną dziewczyną u boku. Musi mu być na serio strasznie, ale czego alkohol nie robi z ludźmi? Dzisiaj znowu jestem skazany na środki komunikacji miejskiej. Mogłem nie pić. Pojechałbym samochodem i wszyscy byliby zadowoleni, znaczy się ja. Na przystanku zaczepiło mnie kilka fanek. Chciały autografy i zdjęcia. Byłem dzisiaj w nieco lepszym humorze, więc zgodziłem się na wszystko i nawet się uśmiechałem. Rozpoznałem jedną dziewczynę. Miała na oko 14 lat. Widziałem ją wczoraj w autobusie, patrzyła na mnie, ale nie podeszła. Dzisiaj z koleżankami nabrała chyba odwagi.
 - Hej. - powiedziałem przyjaznym tonem składając podpis na kartce, którą mi podała. - Widziałem cię wczoraj. Dlaczego wtedy nie podeszłaś?
 - Trochę się wstydziłam. - odpowiedziała blondynka. - Do tego nie wyglądało żebyś był w dobrym humorze, więc cię nie zaczepiałam. Domyślam się jak to jest nie mieć wcale prywatności. Co z siostrą Niall'a?
 - Jutro wyjdzie ze szpitala, czuje się już lepiej. - odrzekłem z uśmiechem. - Właśnie do niej jadę.
Przyjechał autobus.
 - To ja lecę, cześć. - pożegnałem się.
Po wejściu zająłem miejsce z tyłu i zacząłem rozmyślać. Louis... jego przyjaźń jest dla mnie bardzo ważna, ale ciężko jest wybaczyć mu coś takiego. Ale on był przy mnie zawsze, był dla mnie przyjacielem w każdym momencie. Może powinienem mu wybaczyć? Wczoraj nie nocował w domu. Był u El. Przepraszał ją za to co się stało. Chyba mu wybaczyła, bo u niej spał. Dzisiaj ciągle do mnie dzwoni.Nie odebrałem żadnego z jego telefonów. Bardzo mnie korci, ale tego nie robię Może pogadam z nim dzisiaj po powrocie.Jazda minęła mi wyjątkowo szybko. Ani się obejrzałem, a już musiałem wysiadać. Najdziwniejsze było to, że nikt mnie nie zaczepiał. Niektóre dziewczyny zerkały na mnie, ale żadna mnie nie zaczepiła. Może to dlatego, że wyglądałem na zamyślonego?Może dlatego, że już się dowiedziały o tym co zaszło między mną, a Lou i może dlatego, że wiedziały, iż spieszę się do szpitala? Zostaje mi tylko zgadywać.

"Jessica"
Czekałam na Harry'ego. Niall mi powiedział, że dzisiaj do mnie wpadnie. Swoją drogą odwiedził mnie dzisiaj mój brat. Muszę przyznać, że ciągle jestem na niego zła, ale postaram się mu wybaczyć. Nie przyjdzie mi to oczywiście łatwo. Takiej krzywdy nie wybacza się z dnia na dzień, na to potrzeba czasu i to bardzo dużo. Powiedział mi, że jest mu bardzo przykro i chodziło mu jedynie o ściągnięcie mnie tutaj. W planie nie było ponoć tego, że się angażuję. Żałuję czasem, że jestem taka miękka. Miałam przecież tylko się nie zakochać, a ten Louis wszedł sobie tylko do mojego pokoju i bam! Chore, ale miło było czuć się przez te dwa tygodnie kochaną...Okay, jutro po wyjściu ze szpitala będę udawała, że nic się nie stało, że jestem tą samą wesołą osobą co kilka tygodni temu i, że mimo tego co zrobiłam wcale mnie to nie ruszyło. Na pewno się nabiorą (sarkazm). Na stoliku obok leżało radio. Włączyłam je jednym ruchem dłoni. Od razu pożałowałam. Trafiłam na stację nadającą wiadomości. Męski głos mówił " Siostra słynnego piosenkarza Nialla Horana powoduje rozłam zespołu. Do niedawna najlepsi przyjaciele stali się wrogami. Harry Styles i Louis Tomlinson pobili się przed swoim domem właśnie o nią. Czy koniec zespołu One Direction jest już bliski? Więcej dowiecie się za godzinę od mojej koleżanki - Margaret Doupree". Przełączyłam na inną stację, nie mam ochoty tego słuchać. Ale.. może to rzeczywiście moja wina? Przecież puki mnie nie poznali nic się nie działo. Tak jak powiedział ten facet "najlepsi przyjaciele stali się wrogami". To zdanie teraz tkwiło mi w głowie. Może powinnam się wyprowadzić? Wyjechać gdzieś gdzie nie mogłabym już nikomu zrobić krzywdy w ten, czy inny sposób? Ehh... Głupi pomysł, narobiłam bym jeszcze więcej zamieszania. Z zamyślenia wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi. Ktoś je uchylił i zobaczyłam osobę,  której wyczekiwałam. Harry wreszcie mnie odwiedził. Na mojej twarzy od razu zagościł banan.
 - Hej. Jak się czujesz? - zaczął.
 - Jest dobrze, jutro wychodzę. Przyjedziesz po mnie? - spytałam.
 - Jasne, o której?
 - Około jedenastej. Już powinnam dostać wypis. - odrzekłam. - Jak tam w domu? Co między tobą, a Louisem? - chłopak posmutniał.
 - też chciał bym wiedzieć. Głównie ode mnie zależy to jak dalej potoczą się losy "dwójki najlepszych przyjaciół z zespołu". - odpowiedział loczek.
 - A co mówi ci serce?
 - Żebym postarał się mu wybaczyć, bo był ze mną zawsze. Wtedy kiedy było dobrze i wtedy kiedy było źle. Jest moim przyjacielem, ale to będzie ciężkie...- zakończył.
 - Pogadaj z nim jak wrócisz i zadzwoń do mnie potem. Chce wiedzieć jak wygląda sytuacja między wami.- powiedziałam, złapałam go za rękę i obdarzyłam go szczerym uśmiechem.
 - Dzięki. Jak tam sytuacja między tobą, a Niallem? - zagaił.
 - Cóż... Podobnie jak między tobą a Louisem. Brat był i chyba nadal jest... jak najlepszy przyjaciel. Ciężko mu wybaczyć to wszystko, ale stara się, okazuje skruchę i ja potrafię to dostrzec. Nie jestem jakimś potworem bez uczuć.

-----------------------------------------------------------------------------------
Hej;* Ten rozdział to taka cisza przed burzą. Jest nudny, ale następny będzie duużo bardziej ciekawy. Obiecuję wam. Staram się na razie nadrabiać rozdziały waszych blogów, niektóre skomentowałam, ale większości jeszcze nie. Nie niecierpliwcie się, niedługo na pewno dogonię akcję w waszych rozdziałach.

niedziela, 10 marca 2013

Trzynaście

"Jessica"
Harry wyszedł, a ja nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić... Już po obchodzie. Sama leżę w dość sporej sali i nie mam tutaj nawet telewizora. Żebym chociaż mogła posłuchać radia, ale nawet jego tutaj nie było. Dobrze by było gdyby ktoś leżał i nudził się tutaj razem ze mną. Mogłaby chociaż przyjść jakaś pielęgniarka. Oddałabym prawie wszystko za jeszcze chwilę rozmowy z Harrym. Był na serio dobrym przyjacielem. Pomógł mi i mnie pocieszył.Gdyby nie on, teraz pewnie wszyscy by organizowali pogrzeb. Doszłam do wniosku, że byłam głupsza niż myślałam. Chciałam się zabić przez jakiegoś głupiego faceta! Koniec z tym. Już nigdy więcej. Teraz będę szaleć, stanę się zimną suką, która będzie łamać serca, ale już nigdy sama złamanego serca mieć nie będzie.

"Harry"
Wysiedliśmy z autobusu. Gdy doszliśmy już do mojego domu, otworzyłem dziewczynie drzwi i gestem dłoni zaprosiłem ją do środka. Weszła i zaczęła się rozglądać. Pokierowałem ją  do salonu. Ronnie usiadła w jednym z foteli, a ja na sofie.
 - Chcesz może coś do picia? - spytałem. - Sok, cola, woda, herbata, kawa, wódka?
 - Hmm... Co to było to ostatnie? - spytała retorycznie.
 - Wódka?
Wbiegł Zayn.
 - Pijemy dzisiaj? Nie wiedziałem! - wykrzyknął.
Pobiegł do kuchni i przyniósł wódkę, szampana i po trzy kieliszki. Polał nam i zaczęliśmy pić. 

(Trzy godziny później)
 - Dajesz Ronnie! Ściągaj! - krzyczał Zayn do dziewczyny, która robiła przed nim striptiz.
Veronica miała już na sobie tylko bieliznę. Czułem, że robię coś złego, ale nie wiedziałem co. Straciłem świadomość. Zapomniałem kompletnie o Jess, która leży teraz w szpitalu, o uczuciu jakim ją darzę. Myślałem teraz tylko o tym, że chcę znaleźć się sam na sam z dziewczyną, która tańczy nago na stole.Podszedłem do niej i przerzuciłem ją sobie przez ramię. Chciałem wejść po schodach na górę, ale zatoczyłem się i upadłem. Na mnie leżała Ronnie. Spojrzałem jej w oczy i zobaczyłem coś dziwnego. Musiała być to wina alkoholu, ale w pewnym momencie zamiast twarzy Veronici zobaczyłem kogoś innego. Śliczną blondynkę o niebieskich oczach i delikatnych rysach. Zrzuciłem z siebie dziewczynę i usiadłem pod ścianą. Nie mogłem sobie przypomnieć kto to jest, ale wiedziałem, że dużo dla mnie znaczy. Veronica znów się do mnie zbliżyła i zaczęła mnie całować.Odepchnąłem ją i wstałem chwiejnym krokiem. Na czworaka wszedłem po schodach i skierowałem się w stronę jednego z pokoi. Gdy już byłem w środku przypomniałem se niektóre szczegóły. Ten pokój należał do owej ślicznej blondynki, którą ujrzałem kilka minut temu. Ciągle nie mogłem sobie przypomnieć jej imienia. Wiedziałem tylko, że cholernie mi na niej zależy. Położyłem się na sporym łóżku. Przeszkadzały mi porozwalane na nim kosmetyki i różne inne rzeczy. Nikt tutaj nie posprzątał. Zrobię to jutro. Z dołu wciąż słyszałem muzykę i śmiechy. Nie przeszkadzało mi to. Bardzo szybko zasnąłem. Rano obudziłem się z potwornym bólem głowy. Wczorajszy wieczór pamiętałem jak przez mgłę. Migały mi w głowie pojedyncze obrazy, ale nic konkretnego. Jakaś dziewczyna, pełno alkoholu i nic poza tym. Wstałem powoli z łóżka. Potwornie chciało mi się pić. Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem "dróżkę" z męskich ubrań prowadzącą do pokoju Zayna.Z czystej ciekawości podążyłem ową dróżką i otworzyłem drzwi pokoju mojego przyjaciela. Leżał w łóżku z jakąś dziewczyną. Chyba Ronnie. Spali, ale wyglądali okropnie. Potargane włosy i schlane mordy. Zamknąłem pokój i zszedłem po schodach na dół. W głowie wciąż mi szumiało. W kuchni zastałem Liama i Niall'a. 
 - Co wy tutaj robiliście wczoraj wieczorem? - spytał Liam.
 - Nie do końca pamiętam, ale była tu Ronnie i teraz śpi z Zaynem, ja mam kaca i chce mi się pić. - odpowiedziałem.
 - Okay, a co mam powiedzieć mojej siostrze, gdy spyta czy Harry przyjedzie? - odezwał się blondyn.
 - Zacznijmy od tego, że nie wiadomo czy będzie chciała z tobą gadać, a jeśli tak, to powiedz jej, że wieczorem będę.
Wyjąłem z lodówki butelkę wody i zrobiłem sobie jajecznicę. Włączyłem telewizor. Oglądając wiadomości trafiłem na moment, w którym rozmawiano na temat zgarnięcia mnie i Louisa przez policję.
 - Dwoje jak dotąd najlepszych przyjaciół wszczęło bójkę przed swoim domem. Prawdopodobnie poszło o siostrę jednego z gwiazdorów - Jessicę Horan. - powiedziała prezenterka, a na ekranie zaprezentowane zostało zdjęcie Jessici. - Młoda dziewczyna musiała zawrócić w głowie obu chłopcom. Najistotniejsze pytanie to: Czy ona robi to świadomie? - dokończyła, a ja wyłączyłem program.
Nie chcę słuchać żadnych obelg na temat Jess. Minęła jedna godzina, druga i trzecia. W głowie jeszcze mi trochę huczało.Postanowiłem wziąć prysznic i się przebrać. Poszedłem na górę i wszedłem  do łazienki. Ahh... zimny prysznic dobrze mi zrobił i Jessica może nawet nie zauważy tego, że wczoraj piłem.

--------------------------------------------------------------------------
Proszę. Jest obiecany dzisiaj przeze mnie rozdział, ale nie jest aż tak dobry jak chciałam, a do tego krótki. Nie miałam weny. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny, ale mam nadzieję, że jak najszybciej. Uwielbiam was i dziękuję za to, ze jesteście.

Ja+ Info

Hej ;* Niedawno umieściłam ankietę na której zaznaczaliście czy chcecie mnie zobaczyć, czy może nie. Większość z was odpowiedziała, że tak, więc zamieszczam moje zdjęcie.










Info:
Jeśli chodzi o kolejny rozdział... Bardzo was przepraszam, że nie było go tyle czasu. Dzisiaj powinien się pojawić, ale ostrzegam, że nie będzie on najlepszy.  Bardzo dziękuję wam za miłe komentarze i przepraszam, że nie komentuję waszych blogów. Mam na wszystko bardzo mało czasu. Teraz postaram się zrehabilitować. Zacznę regularnie czytać wasze blogi, komentować je i dodawać rozdziały. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne.

piątek, 15 lutego 2013

Dwanaście

W szpitalu w razie czego zastali Niall, Liam i Zayn. Obiecali, że gdy Jess się obudzi to zadzwonią. Ja byłem już w drodze do domu. Bardzo jestem ciekaw co  robi teraz Louis i czy Eleanor wiedziała o przekręcie jego i Niall'a. Gdy wrócę do domu buźka mojego przyjaciela już raczej nie będzie aż tak śliczna. Wjeżdżając na podjazd przy domu zobaczyłem, że Lou i Eleanor się gdzieś wybierają. O nie! Muszę go jeszcze teraz dopaść. Zgasiłem silnik i wyskoczyłem z wozu. Podbiegłem do faceta i jeszcze raz uderzyłem go z pięści.
 - Za co to do cholery jasnej?! - spytał wkurzony Louis.
 - A co? Nie widziałeś karetki przed naszym domem? Nie byłeś może przypadkiem w łazience Jessie? Nie widziałeś w jakim była stanie po usłyszeniu waszej rozmowy? - spytałem retorycznie.
 - A ty co? Wziąłeś sobie za punkt honoru odstawienie rycerza w złotej zbroi? Nie moja wina, że była na tyle głupia żeby zrobić coś takiego.
 - A więc to ona była głupia? Jesteś jednak pewny, że nie ty i jej brat, gdy wymyślaliście ten pieprzony podstęp?
 - Louis, o co tutaj chodzi? - włączyła się lekko wystraszona El.
 - O nic. - odpowiedział krótko swojej dziewczynie.
 - Oj, ja ci powiem o co chodzi Eleanor. Więc twój cudowny chłopak przez cały czas w Irlandii rozkochiwał w sobie siostrę Niall'a. Ale to był oczywiście podstęp tej dwójki. Louis zranił tej dziewczynie serce tak mocno, że wylądowała w szpitalu! - wyjaśniłem.
 - Jak mogłeś mi to zrobić Harry?! - powiedział Louis, podszedł do mnie i przywalił mi z pięści w twarz.
Nie pozostawałem mu dłużny. oddawałem za każdym razem. Zaczęliśmy się szarpać, okładać pięściami. El bez przerwy krzyczała żebyśmy przestali. W końcu się chyba na serio wkurzyła i musiała zadzwonić na policję.Teraz ja ze strużką krwi cieknącej z nosa i Louis z podbitym okiem zostaliśmy "wpakowani" do radiowozu. Zawieziono nas na komendę policji i zebrano zeznania. Dostaliśmy oboje po dobie aresztu, a to i tak najmniej surowa kara jaką mogli nam wymierzyć. Zostaliśmy umieszczeni w dwóch osobnych celach, ale obok siebie. Mogliśmy spokojnie posyłać w swoją stronę różne docinki, ale jakoś się powstrzymywaliśmy. Około 19:00 przyszedł jeden z policjantów.
 - Jesteście wolni. Ktoś wpłacił za was kaucję. - powiedział potężny mężczyzna z wąsami.
Zostaliśmy wyprowadzeni, a czekał na nas nie kto inny jak Niall.
 - Dzięki. - burknąłem i wyszedłem za drzwi. Do szpitala było stąd nie daleko. Nie czekając na chłopaków poszedłem prosto do Jess. Chciałem sprawdzić jak się czuje. Szedłem nie więcej niż piętnaście minut. Wchodząc do wielkiego budynku minąłem się z Zaynem.
 - Idziesz do Jessici?
 - Tak, ja ona się czuje? - spytałem przyjaciela.
 - Wybudziła się z pół godziny temu. Właśnie miałem jechać do domu, żeby ci powiedzieć. - odpowiedział mulat. - Tak właściwie to skoro tu jesteś to poproś jeszcze żeby ci nastawili nos. Chyba Lou ci go złamał.- powiedział Zayn i wyszedł.
Zrobiłem tak jak poradził. Najpierw poszedłem do lekarza. To chyba prawda, że głupi ma szczęście, bo obejrzeć mój nos przyszedł doktor, który zajmuje się Jessicą.  Trzeba było mi opatrzyć i nastawić nos. Rzeczywiście był złamany. Ale nie było to aż tak złośliwe złamanie i dało się nastawić mój nos w zupełną chwilkę. Po tym całym przedstawieniu spytałem o Jess.
 - Cóż. Dziewczyna czuję się już lepiej i niedawno się obudziła. Może pan do niej wejść, ale tylko na chwilkę. Nie może się denerwować i przemęczać. - odpowiedział mi miły lekarz.
 - Dziękuję.
Od razu udałem się do sali w której leżała dziewczyna. 312, 314.. jest! Sala numer 316. Drzwi były lekko uchylone. Zajrzałem przez nie do środka. Jessica miała głowę odwróconą w stronę okna i wyglądała na smutną. Stałem tak jeszcze przez krótką chwilę i zastanawiałem się czy na pewno wejść.
 - Po prostu podejdź, nakrzycz na mnie i będę miała to z głowy. - powiedziała Jess, ale jej głowa wciąż skierowana była w stronę okna.
 - Jak ty...
 - Odbijasz się w szybie, Harry. - powiedziała i dałbym uciąć sobie rękę, że się lekko uśmiechnęła.
 - To wszystko wyjaśnia. - odpowiedziałem jej. - Nie mam zamiaru na ciebie krzyczeć. Chcę ci ci tylko coś powiedzieć, dobrze? - w odpowiedzi pokiwała głową.
Usiadłem na krześle, które stało obok jej łóżka i złapałem ją za rękę. Nie zabrała jej.
 - Na początek powiedz mi dlaczego to zrobiłaś? - zacząłem.
 - Bo myślę, że to musi być dowód na to, że takiej dziewczyny jak ja nie można pokochać. Najpierw Dean, teraz Louis. Żaden z nich nie kochał mnie szczerze. Za każdym razem był to jakiś przekręt. Miałam tego dość. Nie chciałam żeby ktokolwiek, kiedykolwiek mnie jeszcze ranił. To na serio bardzo boli. - odpowiedziała i po jej policzku spłynęła łza.Od razu ją otarłem. Nie chciałem znowu patrzeć na jej łzy.
 - To wcale nie jest tak, że nikt cię nie kocha. - powiedziałem jej. - Jesteś piękna, zabawna i niesamowita. Jest pewnie masa facetów, którzy chcieliby teraz być z tobą. Nie załamuj się z powodu Louis'a. Jest głupi. Ulega każdemu wpływowi. Nie mówię, że masz ich nienawidzić. Niall cię kocha. Jesteś jego siostrą. Na pewno mu na tobie zależy.
 - Dzięki Harry, ja...
 - Proszę wyjść. Koniec odwiedzin. Można przyjść jutro. - powiedziała niska pielęgniarka.
Posłusznie wstałem, ale przed wyjściem pocałowałem Jess jeszcze w czoło.
 - Do zobaczenia. - powiedziałem.
Wychodząc natknąłem się na pięć moich fanek. Każda chciała mój autograf i zdjęcie ze mną. Pierwszy raz w życiu nie miałem na to ochoty. Mimo mojego braku chęci zrobiłem to o co mnie prosiły. Musiałem niestety pojechać autobusem. Przecież przyszedłem tu na piechotę prosto z komisariatu...W autobusie sytuacja się powtarza. Rozdałem parę autografów, zrobiłem se z fankami kilka zdjęć i usiadłem znów  na swoim miejscu. Jeden przystanek, drugi... na trzecim dosiadła się do mnie jakaś dziewczyna. Na oko siedemnaście lat, brunetka, miała duże brązowe oczy i słuchawki w uszach. Wydawało się, ze nie zwróciła najmniejszej uwagi na to obok kogo siada. Przy czwartym przystanku zdjęła słuchawki i myślałem, że od razu się zacznie.
 - Cześć - powiedziała nieznajoma. - Ty jesteś Harry? - spytała.
 - Tak , chcesz autograf czy coś? - spytałem od niechcenia.
 - Już sobie tak nie pochlebiaj. Nie jestem fanką waszego zespołu, ale rozpoznaję takie osoby. - powiedziała i się uśmiechnęła. - Jestem Ronnie.
 - Aha, czyli Veronica? Ładnie. Gdzie mieszkasz? - zapytałem.
 - Jeszcze dwa przystanki i będę pod domem. - odpowiedziała.
 - Wiesz, że ja też? Może do nas wpadniesz? - - zaproponowałem.
 - Bardzo chętnie.

-------------------------------------------------------------------------------
Hej ;) Jest wreszcie nowy rozdział. Jak zauważyliście, pojawiła się nowa postać. Powiem wam tylko tyle, że będzie miała ona wpływ na wydarzenia, które nastąpią w następnych rozdziałach. Dziękuję wam za to, że jesteście i, że chcecie czytać to co piszę ;*

poniedziałek, 11 lutego 2013

Info

Hej;) Przepraszam, że nie opublikowałam jeszcze rozdziału. Niestety po chorobie mam dużo do nadganiania w szkole i ciągle nie mam czasu na dokończenie rozdziału. Jednak postaram się napisać go do końca tego tygodnia. Poza tym dziękuję wam za miłe komentarze. Motywujecie mnie do dalszego pisania. Bardzo was proszę, jeśli coś wam się nie podoba, napiszcie o tym na mój e-mail lub twitter. Jeśli chcecie, możecie pisać na :
snooki1999@interia.pl
lub twitter:
@SweetheartRoxii

Jeśli chcecie to pytajcie mnie na Asku:

http://ask.fm/RoxiSweetheart

Dziękuję ;***